Jak Towarzystwa Ubezpieczeniowe starają się uchylić od wypłacania pieniędzy?

Jak Towarzystwa Ubezpieczeniowe starają się uchylić od wypłacania pieniędzy?

Polityka Towarzystw Ubezpieczeniowych, czyli w jednym wielkim skrócie „Co zrobić, żeby Kowalskiemu wypłacić mało a najlepiej, żeby wcale”; jest bardzo skomplikowana i przeważnie ubrana w odpowiednie kruczki prawne już na wstępie do sprawy. Najczęściej Ubezpieczyciele używają prostych sformułowań opierając się o OWU – Ogólne Warunki Umowy ubezpieczeniowej – zwłaszcza w przypadku AC pojazdów czy w przypadku zaniżania kwot odszkodowań za zepsute czy wręcz zniszczone pojazdy z OC sprawcy.

Podobnie jest w przypadku kradzieży pojazdów – Towarzystwa Ubezpieczeniowe robią wszystko, aby nie wypłacić należnego zadośćuczynienia – często zrzucając odpowiedzialność na samych właścicieli pojazdów tłumacząc się, iż ci nienależycie zabezpieczyli dostęp do pojazdu i dlatego ten został skradziony.

A więc politycznie rzecz biorąc – sensownym jest aby nie wypłacać pieniędzy – w końcu Towarzystwa Ubezpieczeniowe są formą biznesu – nie są po to, aby płacić, ale żeby wciąż zarabiać i powielać pieniądze zgromadzone od osób ubezpieczających się. A jak wiadomo polisa OC – to ubezpieczenie obowiązkowe.

Szkody rzeczowe – zepsutych czy wręcz zniszczonych pojazdów – również są zaniżane ale w sposób niezwykle sprytny. Przede wszystkim Ubezpieczyciel wysyłający swojego rzeczoznawcę do zniszczonego pojazdu podaje tej osobie program, który wylicza wartość pojazdów. Myk polega na tym czy będzie to szkoda częściowa czy całkowita. Jeśli wolą rzeczoznawcy jest podciągnąć kilka uszkodzeń pojazdu do szkody całkowitej, to wówczas winduje on maksymalnie tę szkodę, że nie wiadomo to jak bardzo naprawa przekracza wartość samego pojazdu – i wówczas przecięty Polak przyjmuje taki kosztorys i otrzymuje nieciekawą kwotę zadośćuczynienia na swoje konto. Są tam dwie wartości: szkody oraz wraku, który po sprzedaniu ma przynieść resztę korzyści finansowej, która wyrówna wartość rynkową pojazdu. Niestety jest to dalekie od rzeczywistości. A co kiedy rzeczoznawca wpisałby szkodę częściową? Tow. Ubezp. musiało by wypłacić więcej pieniędzy, ponieważ naprawa – nawet na zamiennikach – nie przekracza wartości pojazdu. Wówczas powstaje inny myk – nie wpisuje się roboczogodzin lakierni czy mechanika samochodowego, pomija się drobne elementy uszkodzonego samochodu, jak elementy mechaniczne, jak zamki w drzwiach, jak lusterka – aby zmniejszyć ilość naprawianych rzeczy.

To wszystko – w ramach polityki prowadzenia Towarzystwa Ubezpieczeniowego – aby nie wypłacić tyle, ile należy się za szkodę.

W przypadku szkód osobowych – czyli zdrowotnych, gdzie za cierpienie psychiczne lub fizyczne należy się zadośćuczynienie (zwłaszcza dla osób poszkodowanych w wyniku wypadków komunikacyjnych) – także działa biznes w połączeniu z nieświadomością.

Jak wygląda sprawa polityki biznesowej co do spraw odszkodowań z tytułu szkody na osobie, z tytułu cierpienia fizycznego czy psychicznego?

Wielokrotnie – jeśli osoba nie ma pojęcia, że w ogóle z OC może rościć prawo do zadośćuczynienia, nikt z Towarzystwa Ubezpieczeniowego nie powiadamia takiej osoby – aby nie nakierować na trop zdobycia środków finansowych – z punktu widzenia Ubezpieczyciela jest to logiczne. Jednakże kiedy dana osoba jednak zgłosi się po odszkodowanie, wówczas nie potrafi dobrze określić na jaką kwotę wycenia swoją szkodę. Polacy są przyzwyczajeni do niskich wycen – ponieważ sprawę polisy OC przysłania polisa Ubezpieczenia na Życie – to znaczy polisa NW. Jako, że NW w przypadku uszczerbku 100% na zdrowiu czyli skutek śmiertelny okresla wypłatę na 10-20-30 tysięcy zł. to przeciętny Polak porusza się w kategoriach odszkodowawczych w kwotach od kilku set złotych do maksymalnie kilku tysięcy; stąd Ubezpieczyciele wykorzystując tę przykrą nieświadomość oraz przyzwyczajenie psychiki społecznej do niskich kwot sugeruje często o wiele bardziej zaniżone kwoty, aniżeli mogłyby by być w rzeczywistości (przypominam, że polisa OC chroni zdrowie do 5 mln euro).

Zaniżanie kwot to najczęstsze działania Ubezpieczyciela. Dlaczego? Dlatego, że na 100 odszkodowań, które przykładowo zostają wyceniane na 15 tys. zł. wypłacane jest 2-3 tysiące, i to jeszcze nie raz za podpisaniem Ugody. Ugoda to dokument, który zamyka całkowicie sprawę. I teraz co? Podpisać ugodę na 3 tysiące zł, czy pójść do Sądu po 15 tysięcy? Oczywiście Towarzystwa Ubezpieczeniowe wiedzą, iż na 100 osób do Sądu pójdzie zaledwie 10-15 osób – stąd o wiele bardziej zaoszczędzą na wydatkach płacąc za podpisaniem Ugody ów 2-3 tys. zł., niż kiedy mieliby wypłacać wszystkim osobom po 15 tys. zł.

Przyczynienie – niekiedy bywają zdarzenia, które ogólnie rzecz biorąc nie mają oczywistego sprawcy i oczywistego poszkodowanego, czasem splot nieprzyjaznych czynników wpływa na zdarzenie po obu stronach. Przykładowo motocyklista wyprzedzał na skrzyżowaniu w okolicy wielkopolskiej Wrześni, a w tym czasie z podporządkowanej drogi wyjechał samochód. Obaj kierowcy popełnili wykroczenie, jednakże w większej części sprawcą (80%) pozostaje kierujący pojazdem, który włączył się do ruchu, aniżeli motocyklista, który wyprzedzał w miejscu niedozwolonym – (20% winy). Co robią Towarzystwa Ubezpieczeniowe w takich momentach? Jeśli nadchodzi czas wypłaty dla Poszkodowanego, wówczas zwiększają przyczynienie, do 40-50%, w absurdalnych rozprawach zbijano nawet 90% przyczynienie, co w świetle prawa Sąd uznał za przejaw hipokryzji ze strony Towarzystw Ubezpieczeniowych. Stąd pytanie: dlaczego tak duże przyczynienia do powstałych obrażeń są dawane przez Ubezpieczycieli? Dlatego, żeby nie wypłacić za dużo pieniędzy.

Ponadto ludzi kusi się różnymi dziwnymi polisami z dodatkowymi zabezpieczeniami, które w sumie nie przydają się do żadnej ze spraw, np. Polisa OC z NW, Assistance na wymianę opony czy na brak paliwa. Kto z normalnych kierowców jedzie w trasę z brakiem paliwa czy bez koła zapasowego? Ale Towarzystwa Ubezpieczeniowe od każdej osoby, która to wykupi bierze kilka złotych – od miliona osób jest to kilkadziesiąt milionów złotych; a wydadzą na to – może kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Polityka Towarzystw Ubezpieczeniowych – gdyby była fair – Kancelarie Odszkodowawcze nie musiałyby istnieć, a w ten sposób należy się ludziom świadomości oczywista pomoc.

Dodaj komentarz